18 lutego 2018 r. w Krakowie członek Okręgu Śląskiego Związku Oficerów Rezerwy Rzeczypospolitej Polskiej Szymon Kocot uczestniczył w Krakowie w obchodach 100- nych urodzin płk. Mieczysława Heroda.
Płk Mieczysław Herod (ur.20.02.1918 r.) jest Kawalerem Srebrnego Krzyża Wojennego Orderu Virtuti Militari, uczestnikiem trzech kampanii: wrześniowej, libijskiej i włoskiej.
Uroczystość uświetniło grono znamienitych gości. Był przedstawiciel Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, generalicja, władze miasta Skawina wraz z drużyną harcerską, przedstawiciele władz Krakowa oraz przyjaciel i towarzysz broni prof. Wojciech Narębski.
Krótka historia płk. Mieczysława Heroda - żołnierza Armii gen ANDERSA
Mieczysław Herod urodził się w naszej wsi – Rzeplin 20.02.1918 roku. Najpierw ukończył 4 klasy w Rzeplinie, a potem kontynuował naukę w Skale, gdzie ukończył szkołę powszechną. Służbę wojskową i szkołę podoficerską artylerii odbył w 6 PAL – u w Krakowie. Był też członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Rzeplinie.
Na swój Srebrny Krzyż Virtuti Militari zasłużył szybko, bo 2 września 1939 r., w bitwie pod Pszczyną. 6. dywizja piechoty z Krakowa podjęła tam próbę zatrzymania przeważających sił niemieckich. Herod był artylerzystą. Na ochotnika wstąpił do 6. pułku artylerii lekkiej, stacjonującego w Łobzowie i już przed wybuchem wojny dosłużył się stopnia kaprala. 1 września 1939 r. wyruszyli na front. Wieczorem, 5. bateria rozlokowała się w Ćwiklicach pod Pszczyną. Wszyscy liczyli, że obrona granicy będzie długa. Noc minęła spokojnie. Poranek był mglisty. Około dziesiątej do uszu artylerzystów dobiegły odgłosy niedalekiej walki. Mgła się rozwiała i zobaczyliśmy, że jedzie na nas masa czołgów – opowiada Mieczysław Herod. – Pierwsza i druga bateria w ogóle nie zdążyły oddać strzałów. Z historycznych opracowań wynika, że w natarciu tym brało udział od 150 do 200 niemieckich pojazdów pancernych. Polacy mogli im przeciwstawić piechotę i lekkie działa. – Większość naszych armat unieruchomił grząski grunt. Moje działo przypadkiem znalazło się w najlepszym położeniu, mogłem je odwrócić i otworzyć ogień na wprost do nacierających czołgów – ciągnie swe wspomnienie 100 - letni dziś obrońca polskiej granicy. – W ciągu kilku minut wystrzeliłem ponad 60 pocisków. A dookoła rozpętało się prawdziwe piekło. Domy płonęły, ludzie krzyczeli, bydło ryczało, wydawało się, że to już koniec. I rzeczywiście, dla kilkuset żołnierzy 6. dywizji drugi dzień wojny był zarazem ostatnim. Z 24 armat II dywizjonu 6. pułku ocalała tylko połowa. 2. batalion 16. pułku piechoty z Tarnowa, który podjął rozpaczliwą próbę opóźnienia marszu niemieckich zagonów pancernych, został dosłownie rozjechany przez czołgi, pozostawiając na polu bitwy prawie 300 zabitych żołnierzy. Jednak ta ofiara nie poszła na marne, pozwalając reszcie dywizji wyrwać się z okrążenia i uporządkować odwrót. Niespełna 3 tygodnie później Mieczysław Herod, wraz z całą 6. dywizją, rozbrojoną przez Niemców w Turobinie na Lubelszczyźnie, dostał się do niewoli. Nie był to jednak bynajmniej koniec jego wojennej epopei. Krzyż Virtuti Militari, przyznany za obronę Pszczyny, zniszczenie trzech czołgów wroga i uszkodzenie kilkunastu innych, zobowiązywał. Po rozbrojeniu 6. dywizji uciekł z hitlerowskiego konwoju, a później przedostał się do Budapesztu i dalej, na Bliski Wschód. Po wielu perypetiach i przeszkoleniu w Palestynie, został wcielony do Karpackiego Pułku Artylerii Lekkiej, walczącego w składzie Dywizji Strzelców Karpackich. Wraz z nią przeszedł cały szlak bojowy. Zdobycie Tobruku, potem kampania włoska. W maju 1944 roku, zdobywał Monte Cassino. Wojsko pozwoliło mu nie tylko wykazać się dzielnością w boju, ale także skończyć szkołę średnią. Już po przetransportowaniu polskich jednostek z Włoch do Wielkiej Brytanii, zdał maturę w roku 1946 w Liverpoolu. Chodził do jednej klasy z późniejszym prezydentem – Ryszardem Kaczorowskim. Ukończył studia ekonomiczne na UJ i przez kilkadziesiąt lat pracował w kombinacie w Nowej Hucie.
Sz. Kocot