Vinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.xVinaora Nivo Slider 3.x

Uroczystość w 80. rocznicę pacyfikacji przysiółka Błojec w Gminie Łazy (Powiat Zawierciański)

16 czerwca 2024 r., podczas uroczystości zorganizowanej w 80. rocznicę pacyfikacji przysiółka Błojec w Gminie Łazy, Okręg Śląski Związku Oficerów Rezerwy Rzeczypospolitej Polskiej reprezentował plut. w rez. Damian Liszczyk.

 

Wśród zaproszonych gości byli min. Burmistrz Miasta i Gminy Łazy Maciej Kaczyński, przedstawiciele Rady Miejskiej w Łazach oraz Kluczach, Sołtys wsi Grabowa Justyna Snopek, Edmund Krawczyk – syn wachmistrza Władysława Krawczyka ps. „Grab” z Oddziału „Hardego”, prezes Klubu Miłośników Ziemi Zawierciańskiej Maciej Świderski, członkinie Koła Gospodyń Wiejskich, druhowie OSP Grabowa oraz liczni mieszkańcy.

 

Uroczystość rozpoczęła polowa msza św. odprawiona w intencji ofiar pacyfikacji, po zakończeniu której nastąpiło odśpiewanie Hymnu Państwowego.

 

Następnie uczniowie Niepublicznej Szkoły Podstawowej im. Stanisława Będkowskiego w Grabowej przedstawili rys historyczny tragicznych wydarzeń z 16 czerwca 1944 roku.

 

W czasie uroczystości głos zabrał Burmistrz Miasta i Gminy Łazy Maciej Kaczyński oraz Edmund Krawczyk, który podzielił się wspomnieniami z pacyfikacji Błojca w której udział brał jego ojciec Władysław Krawczyk ps. „Grab”, następnie przybyłe delegacje złożyły wiązanki kwiatów oraz symboliczne znicze. Uroczystość zakończyła żołnierska grochówka przygotowana przez druhów z OSP Grabowa.

 

XXX

 

Warto przytoczyć opis pacyfikacji na podstawie wspomnień Gerarda Woźnicy ps. Hardy, dowódcy 2 Kompanii oddziału „Surowiec”, który wraz ze swoim oddziałem przybył do zabudowań rodziny Kozickich w noc poprzedzającą tragiczny ranek. Tak opisał to tragiczne wydarzenie w swojej książce pt. „Oddział Hardego”: „Oddział dotarł do zabudowań przysiółka Błojec około godziny pierwszej w nocy. Do zabudowań rodziny Kozickich zaprowadził nas partyzant „Bimber”, który był znajomym rodziny”. Jak pisze: „przyjęto nas ze strachem ale serdecznie, byliśmy zziębnięci i głodni”. Partyzanci zajęli przylegającą do zagajnika stodołę, a nad bezpieczeństwem ich czuwał wartownik. Pobudkę dowódca zarządził na godzinę 6:00 rano, by jak najwcześniej opuścić zabudowania rodziny, u której otrzymali schronienie. „Niestety na to było już za późno. Do zabudowań zbliżali się Niemcy, a całą osadę otaczał kordon sprowadzonych przez miejscowego konfidenta oddziałów żandarmerii, gestapo i Wehrmachtu”. Partyzanci zostali okrążeni i zaskoczeni. Pomimo zorganizowanej w trybie nagłym obrony, trudno znaleźć było choć odrobinę przestrzeni aby się bezpiecznie ewakuować. Tym bardziej, że serie pocisków niemieckich darły drzazgi wrót drewnianej stodoły i rany odnieśli pierwsi partyzanci „Łabuz” i „Haberko”. Niemcy rozpoczęli też ostrzał pociskami zapalającymi miejsce obrony partyzantów, obrzucili je również granatami. Stodoła zaczęła płonąć. Jedyną ochroną przebywających w środku partyzantów była podmurówka, rozprzestrzeniający się ogień sprawił, że Niemcy odrobinę się odsunęli. Po ustaleniu miejsca zbiórki i kolejności opuszczenia stodoły przez jedne i drugie wrota jednocześnie ruszyły pierwsze i kolejne dwójki. Sytuacja była dramatyczna, ewakuacja utrudniona była zaporą ognia skierowanego w kierunku płonącej stodoły. Jak wspomina dowódca: „wystrzelałem już cały posiadany zapas amunicji… pozostał mi jeszcze jeden granat i swój nabój schowany oddzielnie… erkaemista ps. „Zawzięty” odganiał krótkimi seriami wpadających na podwórko żandarmów… wyskoczyłem z wrót i zawadziwszy butem o wystający korzeń upadłem jak długi. I to mnie uratowało gdyż oddane w moją stronę serie strzałów uszkodziły płaszcz i umundurowanie”. Dowódca wyczołgał się do stodoły skąd ponownie wyskoczył w kierunku łanu żyta i udało mu się dołączyć do Stanisława Płonki ps. „Bimber” i Jana Jandy ps. „Sprytny”. Mniej szczęścia mieli Aureliusz Knape ps. „Łobuz” oraz Stanisław Piątek ps. „Szybki”. W wyniku wymiany ognia zginął niemiecki oficer, któremu Stanisław Głowacki ps. „Struś” zabrał broń i zbiegł. Ponownie raniony został Emil Sierka ps.”Haberko” i zginął, a Jan Pawlik ps. „Szczur” pomimo, że przeskoczył płot i przebiegł podwórko, został śmiertelnie trafiony. Tą samą drogą wycofywał się „Struś”, jemu jednak udało się zbiec do lasu. Podczas ucieczki ranny został także wachmistrz Władysław Krawczyk ps. „Grab”, któremu ostatecznie udało się dotrzeć o własnych siłach do Chechła, gdzie otrzymał schronienie i pomoc lekarską. Ogromnym utrudnieniem w przemieszczaniu się wycofujących się partyzantów był krążący nad nimi samolot niemiecki, który ostrzeliwał każde podejrzane miejsce, w którym mogli się schronić.

 

Ostatecznie Niemcy nie podążali za wycofującymi się partyzantami, skupili się na pacyfikacji Błojca. Pierwszą ofiarą cywilną była kobieta – Jadwiga Maniecka, która słysząc strzelaninę wybiegła z domu i tam dosięgła ją niemiecka kula. W mieszkaniu swoim zginął Franciszek Kozicki, na podwórku od niemieckiej kuli zginął Jan Kozicki zwany Kamela. Kolejną ofiarą cywilną był właściciel gospodarstwa, w których zatrzymał się na nocleg oddział partyzancki -Jan Kozicki. Wśród ofiar cywilnych wymienić należy również Józefa Jadwiszczyka, Jana Laskowskiego, Stefana Żmudę, Franciszka Wdowika i jego syna Władysława, Jana Jaworskiego i syna Kazimierza. Z oddziału partyzanckiego dowodzonego przez Gerarda Woźnicę ps. „Hardy” zginęli: Emil Sierka ps. „Haberko”, Aureliusz Knape ps. „Łobuz”, Walenty Żurek ps. „Kierys”, Jan Pawlik ps. „ Szczur”, Stanisław Piątek ps. „Szybki”. Trudny los spotkał kobiety z rodziny Kozickich. Najpierw trafiły na Gestapo w Zawierciu, a następnie do obozu koncentracyjnego, z którego udało im się powrócić po zakończeniu wojny. Ostatecznie oddział partyzancki pod dowództwem Gerarda Woźnicy ps. „Hardy” przedostał się w okolice Reczkowa, gdzie doszło do spotkania z inną grupą pod dowództwem plutonowego ps. „Stala”. Następnie oddział przeszedł do Chechła i powrócił do obozu leśnego w Górach Bydlińskich.

 

Tekst oraz zdjęcia Damian Liszczyk

  • 01
  • 02
  • 03
  • 04