28 listopada 2021r., członkowie Związku Oficerów Rezerwy Rzeczypospolitej Polskiej z Koła w Stalowej Woli, Mariusz Świeca i Krzysztof Pąk, mieli wielką przyjemność uczestniczyć na zaproszenie ŚZŻAK Koła Obwodu Nisko-Stalowa Wola w rekonstrukcji bitwy pod Janikami (Powiat Stalowowolski), która stanowiła początek starć partyzanckich w ramach niemieckiej operacji przeciwpartyzanckiej "Wicher 1".
To tu w tym miejscu w tym lesie Lipskim padły pierwsze strzały w niemieckiej akcji, dokumentacja filmowa tamtych wydarzeń była wykonana przez TV Stella-Stalowa Wola na zlecenie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Zamość współfinansowana przez Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego.
Historia bitwy
Po nocnym marszu z 9 na 10 czerwca 1944 r., oddział ppor. Bolesława Usowa „Konara”, zatrzymał się pod wsią Janiki nad rzeczką Łukawicą, pięć kilometrów w linii prostej od Lipy. – Szły z nimi tabory z bronią i kuchnia polowa. Zmęczeni partyzanci rozłożyli się wśród wysokopiennego lasu dębowego, który obecnie zastąpiły nowe nasadzenia, niektórzy zdjęli buty i moczyli nogi w wodzie. Wystawiono ubezpieczenie, kucharze przygotowywali posiłki. Ale Niemcy już weszli w masyw, zetknęli się z czujką AK i padły pierwsze strzały w wielkiej akcji przeciwpartyzanckiej Sturmwind I – mówi Zbigniew Markut, którego ojciec, żołnierz AK Jan Markut ps. „Wichura” z Jastkowic, walczył pod Janikami i w słynnej bitwie na Porytowym Wzgórzu. Jak się okazało, 9 czerwca 1944 roku, kiedy nasz oddział wyruszył z Lasów Janowskich, udając się w kierunku Lipy, na stacji kolejowej w Lipie wyładowało się parę transportów wojska niemieckiego, idącego na akcję przeciwpartyzancką. Następnego dnia, 10 czerwca, w godzinach rannych, Niemcy, idąc od Lipy w kierunku Lasów Janowskich, weszli silną tyralierą w Lasy Lipskie. W godzinach przedpołudniowych doszli w pobliże wioski Janiki, gdzie nasz oddział się zatrzymał. (...) Nagle ciszę przerwały serie z broni maszynowej, które z każdą chwilą nasilały się. Było to pierwsze starcie naszego patrolu z Niemcami, a tym samym duże zaskoczenie i zagrożenie dla oddziału. (...) W takich okolicznościach doszło do czołowego i silnego starcia naszego patrolu z tyralierą niemiecką. Pomimo dużej przewagi wroga, dowódca „Konar” zdecydował się przyjąć walkę” – wspominał „Wichura". Wywiązała się strzelanina z broni automatycznej, która trwała około pół godziny. Partyzanci zabili kilku Niemców, wzięli do niewoli dwudziestoletniego SS-mana, którego po przesłuchaniu przekazali później grupie AL „Przepiórki”, gdzie został stracony.
Tragedia na grobli.
Z wycofaniem się ludzi „Konara” spod Janik wiąże się też wydarzenie tragiczne dla całego oddziału. „Wraz z kolegami z placówki stanowiliśmy straż tylną. Kiedy nasze tabory przebyły odległość około 150 metrów, nastąpiła tragedia. Jeden wóz najechał na minę, a zaraz na drugą stanęła sanitariuszka Barbara Mączyńska „Basia”, której wybuch oberwał obie stopy. Młodsza siostra „Hanka” założyła opatrunek, ułożono ranną na drugim wozie i już nie drogą, ale na przełaj przez las skierowano do Janowa” – wspominał uczestnik walk oddziału „Ojca Jana” niżanin Stanisław Puchalski „Kozak”. Świadkowie mówili, że kiedy „Basia” po wybuchu ocknęła się, wyrzekła: „Dobijcie mnie!”. Zdając sobie sprawę ze swojego położenia, chciała się zastrzelić. Zapobiegła temu siostra Hanka, wyrywając jej z ręki pistolet. Tragedia warszawianki Barbary Mączyńskiej „Basi” nie skończyła się pod Janikami. Ranną odtransportowano do wsi Szklarnia pod Janowem Lubelskim i umieszczono w stodole pod opieką lekarską. 13 czerwca 1944r. w walce z oddziałem AL Niemcy użyli lotnictwa. Podczas bombardowania zajęła się stodoła, w której „Basia” spłonęła żywcem. Jej symboliczna mogiła znajduje się w Szklarni, a nazwisko wyryte jest na pomniku partyzanckim na Porytowym Wzgórzu.
Mariusz Świeca, Krzysztof Pąk